28 listopada 2013

Jesień pod kocem

Hejka! Nie wiem jak u was ale u mnie ciągle jesień. Przez dwa dni pod rząd nad ranem (w zasadzie to chyba nawet w nocy) padał śnieg. Ale teraz nie ma już po nim nawet śladu. A marzyły mi się takie bielutkie święta... Może jeszcze jest na nie szansa, ale znając Polskę i naszą "złotą" przeciągającą się jesień będzie problem. W końcu wychwyciłam jakieś fajne fotki (ale tylko dwie bo jestem leniwcem). Kocyk by moja mama.
A w tej chwili, z racji niesprzyjającej pogody i nudy która idzie z nią za rękę Staram się zrobić, hmmm... cóż, małą metamorfozę Margo. Nie ma to nic wspólnego z makeupem. Boję się jakby się skończył taki custom w moim wykonaniu. Nie, to raczej coś takiego co nie skończy się zepsuciem lalki.
Trzymajta się c:

23 listopada 2013

New clothes plans...

 Hej. Pierwsza rzecz którą chcę powiedzieć to że wycofuję się z 30 dniowego wyzwania. Zawaliłam. Na pełnej linii. Nie do końca przez siebie. W tygodniu pani od polaka strasznie dużo nam zadała. Nie wiem z czego to wynika, teraz już trochę przystopowała. Druga rzecz to choroba. W czwartek i piątek nie szłam do szkoły.
Mulher : 6 hábitos que podem prevenir gripes e resfriados
źródło: weheartit.com
Oprócz odrabiania lekcji nic nie musiałam robić i to też sprawiło że się bardzo rozleniwiłam. No teraz się w końcu wzięłam do roboty. Znalazłam zeszłoroczną burdę (pamiątka z czasów kiedy mama szyła) i zauważyłam tam fajny, w dodatku dość prosty wykrój koszuli. No i teraz ze starej koszuli próbuję coś uszyć... Miejmy nadzieję że będzie to jako tako wyglądać.
I żeby wam się endorfiny podniosły macie Bryłkę:

14 listopada 2013

Carpe Diem

Dzisiaj byliśmy z klasą "w kinie". Czyli idziemy do CKiS (centrum kultury i sztuki dla nieuświadomionych) i najpierw nam opowiadają jak powstaje film, a potem puszczają jakieś gunwa sprzed 5 lat "-_- Szkoła jest najbardziej dobijającą instytucją.
A tak wgl, to nie wiem czy nową zakładkę zauważyliście. Chciałabym zacząć współpracę z kilkoma blogami. Jak ktoś zainteresowany to klikać. Jak na razie współpracuję tylko z blogiem nadii.


I drugi >>klik<<. To blog dżejk jakby cu.

Jak na razie żegnam, ale już teraz zapowiadam sesję. Trzymać się w tej szkole;)

8 listopada 2013

Zakurzone krzesło i biała farba

Ostatnio byłam na targu staroci (kto by się mnie spodziewał w takim miejscu XD). Na jakimś straganie wypatrzyłam miniaturowe krzesełko z wikliny, w obrzydliwym stanie, bardzo zakurzone, a na środku siedzenia była wielka plama kleju. Spytałam się sprzedawcy o to, jak siedzenie doszło do takiego stanu. Okazało się że wcześniej służyło za ozdobę ogrodową i ktoś przykleił na nim doniczkę z kwiatkiem. Mądrze. No ale było uplecione tak fajnie że nie mogłam się oprzeć i wytargowałam za 8 zł. Cena i tak wygórowana, ale czego się nie robi dla lalki ;)
Tutaj zdjęcie przed umyciem. Nie widać dokłądnie jak bardzo krzesełko było zabrudzone.
I klej o który tyle się wam już nagadałam.
Szorowanko. Kiedy krzesełko było wilgotne udało mi się też oderwać klej.
Kiedy siedzisko wyschło w niektórych miejscach przetarłam białą farbą żeby wyglądało bardziej rustykalnie. Następnie trzeba było przetrzeć papierem ściernym dla bardziej naturalnego efektu.
No i tak to wyszło. Zdjęcia mi się nie podobają- są szare i smutne, bo i za oknem jest obrzydliwa pogoda. Miałam poczekać z ich zrobieniem, ale po kilku dniach bezczynności uznałam że ilość słońca na dworze i tak się za bardzo nie poprawi.



Mam nadzieję że zauważyliście książeczkę Margo. To też made by ja, bo jak na razie nic nie kupuję. No bo w końcu chciałoby się obitsu, drugą lalkę itp. Literaturę to już jej mogę sama zafundować :P
No i proszę was o komentarze. Pod ostatnim postem było ich sporo (przynajmniej jak na moje blogowe standardy), mam nadzieję że tutaj będzie jeszcze więcej.